AUTOPORTRET AKTualny
W zaciemnionej sali „czasoprzestrzeni”, gdzie na co dzień zawieszony pod stropem czas oddaje panowanie zwierciadłu i konfesjonałowi, zapanowały autoportrety i akty Joanny Kaucz.
Odważne, ale też prawdziwe i nie upiększone, wizerunki artystki bynajmniej nie służą prezentacji jej osoby. Przedstawione głównie w postaci aktu ciało Joanny Kaucz wbrew pozorom stanowi wyłącznie narzędzie wyzwalające w widzu kaskadę refleksji, nierzadko oskarżeń. Artystka zdaje się przewidywać ten proces myślowy widza, a nawet wychodzi mu naprzeciw. Prowokując odbiorcę do wyrażenia swojego zdania, do ujawnienia swoich emocji – może nawet oburzenia – udostępnia mu broń i sugeruje, jak mógłby jej użyć wobec niej, wobec jej aktu. Wydaje się, że malarka spodziewając się najczęściej ataku, w istocie nazywa po imieniu skłonność widza do pochopnego wydawania sądów.
A może nagość i uprzedmiotowienie artystki nie tyle prowokuje do ataku, co wyraża jego skutek, ukazując widzowi bezbronność człowieka i jego niemożność ukrycia się za czymkolwiek? Zwłaszcza wtedy, kiedy agresja wymierzona jest w samego siebie?
Czymże więc w tym kontekście staje się akt Joanny Kaucz i jej szczerość w przedstawieniu światu samej siebie? Może aktem odwagi? Może buntu?
Te i wiele innych pytań, które mają szansę zaistnieć w głowie widza, napotykają na celowo zadany wystawie kontekst: na konfesjonał i zwierciadło. Oto widz może zmierzyć się sam ze sobą, patrząc na siebie z góry, aby ujrzeć się od dołu (dla wielu przecież – od strony tej bardziej intymnej). Może także – jeśli starczy mu odwagi – stanąć przed konfesjonałem ze wszystkimi swoimi oskarżeniami, dulszczyzną, świętoszkowatością, a może tylko nadmierną skromnością i niepewnością, ze wszelkimi swoimi maskami, aby spojrzeć sobie w twarz. I ujrzeć swój własny AUTOPORTRET AKTualny. Być może malowany przez wiele lat, ale jednak dzisiejszy i najbardziej współczesny. Niewykluczone, że również obnażony.
Kurator wystawy /autorska koncepcja, scenariusz, tekst/: Joanna Stoklasek-Michalak